Dziwy Kosmiczne

PUBLIC BETA

Note: You can change font size, font face, and turn on dark mode by clicking the "A" icon tab in the Story Info Box.

You can temporarily switch back to a Classic Literotica® experience during our ongoing public Beta testing. Please consider leaving feedback on issues you experience or suggest improvements.

Click here

-- Drzwi zablokowane na cacy -- Zwięźle zameldowała komandorce starsza kujonka.

-- Ukulele! -- Siarczyste przekleństwo komandor Jolanty Jąder z trudem przecisnęło się przez głośnik interkomu. -- Nie ma wyjścia. Radźcie sobie sami. Wracam do kajuty.

-- I co teraz? Ktoś musi... sterować...-- Niepewny głos i wystraszony wzrok kadetki Katarujiny był aż nadto wymowny.

Oczy wszystkich zgromadzonych na mostku, nawet łącznościowca, spoczęły na Karolinie. Prawie wszystkich. Młodszy pilot Mamjaja nadal okupował kibel.

-- Ale... Ale ja nie mam jeszcze dyplomu pilotażu! -- zawołała zdumiona.

-- Ktoś musi -- pisnęła Katarzyna.

-- Właśnie! -- Podjęła temat Katarujina. -- Ty starsza kujonko jedyna z nas potrafisz pilotować... I na pewno sobie poradzisz.

-- Ratuj nas. -- Podskakując na palcach, płaczliwie jęknęła Katalina ze wciąż mokrymi włosami. Na szczęście nic już z nich nie kapało.

-- Nie na darmo masz tytuł kujonki -- naciskała Kateřina.

Tak! Jestem kujonką i to starszą! Z dumą, podbudowana słowami kadetek, w duchu powiedziała do siebie Karolina. Nie mogę ich zawieść! Wzięła głęboki oddech dla dodania sobie odwagi, po czym nadając ruchom zdecydowany charakter, niczym komandor Jolanta Jąder, pomaszerowała na fotel pilota, usadowiając się wygodnie.

A może się uda obejść problem?, pomyślała szpakami karmiona Karolina.

Wcisnęła przycisk „autopilot", „wspomaganie sterowania przez Szin" oraz na wszelki wypadek „turbo".

-- Musisz przeprowadzić nas przez rój meteoroidów, inaczej statek zostanie zniszczony! -- Starsza kujonka Karolina spróbowała wywrzeć presję na sztuczną inteligencję.

-- Już mówiłam! Nic nie poradzę! Rój jest naturalny, a ja sztuczna. Sama sobie radź! Wyłączam się.

-- Dwa ostatnie zdania powiedziała z irytacją, po czym rzeczywiście się wyłączyła.

Nie było wyjścia. Trzeba było mocno ująć ster w dłonie. Rój meteoroidów zbliżał się nieubłaganie.

Szybkim ruchem, nie patrząc, bo rozkład klawiszy konsoli sterowania znała na pamięć, wcisnęła przycisk łączności z maszynownią. A przynajmniej tak jej się wydawało.

-- Maszynownia! Wszystkie systemy sprawne? -- Musiała to wiedzieć.

-- Eee... tego... wszystko sprawne, tylko to zęzownia, a nie maszynownia. -- Osoba po drugiej stronie komunikatora była wyraźnie zakłopotana.

-- Przepraszam -- odpowiedziała cicho starsza kujonka Karolina, po czym spiekła raka. Co za wstyd przed kadetkami. Taki prosty i żenujący błąd popełnić!

Nie miała jednak czasu na rozczulanie się nad sobą. Ponownie wcisnęła przycisk, tym razem właściwy.

-- Maszynownia! Wszystkie systemy sprawne? -- Powtórzyła pytanie.

-- Tu maszynownia! Wszystkie systemy w normie. Lekko przecieka podajnik siarczku sodanu orgazmitowanego, ale to nie wpływa na sprawność urządzeń. Zresztą już tym przeciekiem się zajmujemy.

-- Moc jedna czwarta -- zakomenderowała starsza kujonka.

-- Jest jedna czwarta -- padła odpowiedź po paru sekundach.

Była to sprytna decyzja. Przez rój i tak nie będzie można lecieć szybko, a ograniczenie mocy napędu ułatwi płynne, a tym samym bezpieczniejsze manewrowanie, w tym przyspieszanie i zwalnianie.

Wlecieli w chmurę odłamków skalnych. Widok był tyleż piękny co groźny. Wokół statku śmigały większe lub mniejsze głazy, niektóre o wymyślnych kształtach fallusów. Jednak starsza kujonka Karolina nie mogła podziwiać tego widoku. Musiała całą swoją uwagę skupić na omijaniu niebezpiecznych meteoroidów. Mimo to co jakiś czas słychać było szurnięcia i lekkie uderzenia naturalnych obiektów kosmicznych o sztuczną konstrukcję statku. Pełen napięcia lot trwał prawie czterdzieści minut. Dosłownie na kilkanaście sekund przed opuszczeniem roju, starsza kujonka Karolina musiała się zdekoncentrować albo czegoś nie zauważyć, bo nagle coś łupnęło potężnie w statek. Na szczęście wkrótce byli już bezpieczni. Wtedy odezwała się kadetka Kateřina:

-- Za nami ciągnie się... -- zaczęła, ale przerwała, lekko się rumieniąc.

-- Co?! Dokończ! -- rozkazała starsza kujonka Karolina.

-- Gówno -- pisnęła, jeszcze bardziej się rumieniąc.

-- Jak się odzywasz! Co to za odpowiedź! Melduj regulaminowo! -- strofowała kadetkę starsza kujonka.

-- Ale... Ale naprawdę za nami ciągnie się... gówno. -- Jęknęła z rezygnacją ostatnie słowo Kateřina.

Starsza kujonka spiorunowała wzrokiem kadetkę. Nie uzyskawszy jasnej odpowiedzi, postanowiła zasięgnąć informacji inaczej.

-- Wszystkie sekcje meldować o stratach i uszkodzeniach -- zawołała do mikrofonu.

Meldunki z poszczególnych sekcji statku brzmiały optymistycznie, aż do momentu...

-- Zgłasza się szambownia. Poważne uszkodzenia. Rozwaliło szambo i mamy duży wyciek!

-- No mówiłam, że gówno -- cichutko powiedziała kadetka Kateřina.

-- Najważniejsze, że się udało i nikt nie ucierpiał. -- Starsza kujonka Karolina wstała zza konsoli, wcześniej przełączając sterowanie na automatyczne.

Uśmiechnęła się trochę niepewnie i wtedy rozległy się brawa osób zgromadzonych na mostku. Kadetki nie wytrzymały i zaczęły przytulać się, obściskując starszą kujonkę, szczęśliwe, że przeżyły dzięki jej umiejętnościom nawigacyjnym.

-- Wiecie co? -- Starsza kujonka Karolina ponownie odezwała się do zgromadzonych. -- Może nie mówmy o tym rozwalonym szambie. Mało prawdopodobne, aby jakiś statek kiedyś natknął się na... na... na chmurę... no wiecie. W raporcie napiszę, że towarzyszyły nam niezidentyfikowane obiekty latające. Takie... Takie mikro cygara. Zgoda?

Nikt nie zaprotestował. I tym akcentem zakończył się ten pełen emocji szósty dzień na statku kosmicznym CH-UJ1701 Antrepryza.

A co z młodszym pilotem Mamjaja? Właściwie gówno. Lepiej spuśćmy zasłonę milczenia na tego chłoptasia. I wodę w klozecie.

Epizdod 3

Sto dwadzieścia siedem lat, cztery miesiące, osiemnaście dni, czternaście godzin, sześć minut i dwanaście sekund po poprzednich wydarzeniach.

Zachodnią bramę starego cmentarza na planecie Ziemia mijała właśnie młoda dziewczyna z naręczem kolorowych kwiatów. W ten bezwietrzny, ciepły dzień, jej niebieskie włosy z delikatnymi pasemkami zieleni skrzyły się w świetle Słońca powoli zbliżającego się do horyzontu. Tej rasy kobiety będąc dziećmi, mają zielone włosy, które w okresie dojrzewania stopniowo zmieniają kolor na niebieski, by stać się takimi całkowicie po zakończeniu okresu dojrzewania. W przypadku tej dziewczyny delikatne zielone pasemka zdradzały, że proces dojrzewania jeszcze się nie zakończył. Była nastolatką.

Jej pewny krok alejkami między rzędami nagrobków sugerował, że dziewczyna doskonale wie, dokąd zmierza i przypuszczalnie nie po raz pierwszy. W pewnym momencie zatrzymała się przed jednym z nagrobków. Uważny obserwator mógłby dostrzec na nim napis: „Jan Cipowski, kapitan Gwiezdnej Floty". Dziewczyna stała nieruchomo przez kilka minut, po czym złożyła wiązankę kwiatów na kamieniu nagrobka. Niespodziewanie w tym samym momencie powiał chłodny wiatr, przynosząc z głębi cmentarza, a może nawet zza murów, niezwykle ciche, ale wyraźne słowa:

Czemu ty dręczysz mnie, córko grabarza?

Świeże kwiaty wciąż przynosisz do mnie tu.

Przestań już dręczyć mnie i nie powtarzaj,

Jak twój ojciec sypał ziemię na mój grób. **

A może to nie były słowa? Może to tylko wiatr tak złudnie zaszumiał w koronach drzew? Dziewczyna chwilę jeszcze stała, po czym odwróciła się, odchodząc. Jednak po kilku krokach się zatrzymała. Obróciła w kierunku obecnej kwatery kapitana Jana Cipowskiego, na moment jeszcze raz spoglądając, jakby czegoś oczekiwała. Następnie ponownie się odwróciła i już zdecydowanym krokiem ruszyła tam skąd przyszła; ku zachodowi Słońca.


* Fragment tekstu piosenki „Gdzie ta keja". Słowa Jerzy Porębski.

** Fragment tekstu piosenki „Córka grabarza". Słowa Mariusz Gawrych.

12
Please rate this story
The author would appreciate your feedback.
  • COMMENTS
Anonymous
Our Comments Policy is available in the Lit FAQ
Post as:
Anonymous
Share this Story

Similar Stories

Heirs of Debauchery - Story 01 Story 1: Seeds of a new season.in Sci-Fi & Fantasy
Dawno Temu i Nieprawda A nostalgic journey to the years of youth.in Non-Erotic
Sisterly Love: A Ghost Story Death couldn't stop this sibling rivalry.in Non-Erotic
Little Miss Laser Ch. 01 Kidnapping a magical girl goes awfully, awkwardly wrong.in Transgender & Crossdressers
Suzi at the Auto Show She fucks a lot of guys & sells a lot of cars.in Group Sex
More Stories